wtorek, 26 stycznia 2010

Chickenbusy i wulkany

Po drodze do Gwatemali poznajemy mlodego Amerykanina, ktory planuje przejechac cala Panamericane, czyli autostrade przez obie Ameryki. Wystartowal w Stanach, chce skonczyc w Argentynie. Przy nas zawracaja go z granicy gwatemalskiej, bo brakuje mu stempla wjazdowego do Meksyku. Daleko nie zajechal. My przekraczamy granice i porywa nas wir chickenbusow, czyli emerytowanych amerykanskich schooolbusow, ktore tu sa podstawowym srodkiem transportu. Z motorikszy przechwytuje nas pierwszy bus, potem kolejny i jeszcze kilka. Caly czas w niesamowitym scisku, ostrych aromatach o roznym pochodeniu i w ciaglym pedzie. Plecaki sa przerzucane z jednego dachu na drugi, wysiadamy i wsiadamy w biegu. Po poludniu docieramy nad jezioro Atitlan - pieknie polozone miedzy trzema wulkanami. Zaskakuje duza ilosc tursystow, wiecej niz w Meksyku. Sporo tez widac rezydentow, prowadza knajpy albo wystepuja wieczorem z gitara. Panajachel to tez weekendowa atrakcja miejscowych, wieczorem glowna ulica powoli przejezdzaja golfy trojki z subwooferami. Nawet riksze maja porzadne soundystemy i podswietlone podwozia. Nastepnego dnia plyniemy w rejs dokola jeziora. Poznajemy pare starszych, nowojorskich Zydow, ktorzy od lat podrozuja po swiecie i byli prawie wszedzie. Odbyli tez podroz prywatnym samolotem ¨w 21 dni dokola swiata¨, odwiedzajac wszystkie najslynniejsze miejsca na swiecie typu Wyspy Wielkanocne, Taj Mahal, Tahiti itp. Maja proste, ale ciekawe teorie tlumaczace swiat. Cywilizacje upadaly z powodu bankructwa - Majowie wybudowali wielkie miasta, kosztujace mnostwo pieniedzy, ale nie umieli wyzywic ludzi. Ideologie typu komunizm nie sprawdzaja sie, poniewaz nie biora pod uwage natury ludzkiej - kazdy chce miec wiecej niz inny. Wierza mocno w Ameryke - za ich zycia Stany przeszly droge od znakow "tylko dla bialych" do czarnego prezydenta. Utworzyla sie silna czarna klasa srednia. I to samo sie dzieje teraz z Latynosami. Sila asmilacyjna Ameryki jest widac wieksza niz Europy, ktora nie moze sobie poradzic z emigrantami.

Znad jeziora jedziemy do Antiguy - dawnej stolicy Gwatemali. Piekne kolonialne miasteczko, nie zmieniane od zalozenia, na ulicach ten sam kilkusetletni, dziurawy bruk. Tego samego dnia jedziemy dosc daleko poza miasto, zeby wejsc na jeden z trzech czynnych gwatemalskich wulkanow Pacaya. Przy wejsciu do parku narodowego dzieciaki sprzedaja kije za prawie dolara i odbieraja je za darmo po zejsciu - perpetum mobile. Po dosc ostrym podejsciu zaczyna sie ksiezycowy krajobraz - zastygla lawa i pyl wulkaniczny. Podchodzimy w poblize krateru, widac czerwona swieza lawe. Krater co pewien czas prycha i spadaja rozzarzone szybko stygnace fragmenty lawy. Stygnaca lawa sluzy wszystkim do grillowania marshmellowsow, niektorzy zostawiaja tez roztopione podeszwy. Wulkan budzi respekt, jak mocniej prycha, wszyscy zrywaja sie do ucieczki. Dokola piekna panorama innych wulkanow, w tym jednego dymiacego jak z komina. Wieczorem idziemy do baru, starowka robi sie szybko pusta.

Rano przekraczamy granice z Hondurasem i dojeazdzamy do malego, sennego miasteczk Copan. Honduras wita milymi ludzmi i ladnymi dziewczynami. Zwiedzamy rozlegle ruiny miasta Majow. WIelki stadion na eventy dla 4 tysiecy osob, boisko do pilki noznej. Najwyzsza piramida dla najwyzszego wladcy, zeby nikt nie mial watpliwosci kto tu rzadzi. Ale z czubka piramidy, gdzie mial miejsce, niewiele widzial z samego eventu - za wysoko. W Copan jest kilka miejsc prowadzonych przez mlodych Europejczykow. Widac, ze radza sobie calkiem niezle. Dowiadujemy sie wiecej o La Moskitii - dalekim zakatku Hondurasu na granicy z Nikaragua - drugim co do wielkosci lesie rownikowym po Amazonii. Odradzaja samotna wyprawe, strasza wysokimi kosztami. Nas nie przestrasza.

1 komentarz:

  1. Wreszcie jakieś njusy!! Jak się jedzie we dwójkę to widać nie ma ciśnienia na kontakt z tymi, co za morzami:) Ale warto było czekać, opowieści niesamowite, chciałabym tam być (ale się boję:)). Dobrze, że nie zagnało was do Peru - na Machu Picchu turyści weszli, ale długo nie mogli zejść z powodu lawin błotnych:( A "rent a kij" - przepiękne:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...