wtorek, 7 kwietnia 2009

Kraj Dogonow

Wracam do Mopti z Hiszpanami. Tym razem ruszamy przed switem i po poludniu jestesmy w Mopti. Idziemy na okonia nilowego w bananach; gramy w glupie gry, duzo smiechu. Po obiedzie dogaduje trekking w kraju Dogonow z Seckiem Dolo. Wybieram najmniej uczeszczana, polnocna trase, zaczynajaca sie z Sanghi, rodzinnej wioski Secka. Nastepnego dnia ranek spedzamy na dworcu. Kumple Secka ucza mnie tutejszej gry w karty 151, cos jak nasze makao. Po poludniu dojezdzamy do Bandiagary, skad nie ma dalszego transportu, wiec pozyczamy motocykl. Seck pyta, czy poprowadze, no jasne. Motor jest dosc rozklekotany, dziala tylko nozny hamulec. Droga jest szutrowa, slonce zachodzi, jest bosko. W pewnym momencie widze sterte kamieni, hamuje, nagle lece do przodu przez kierownice. Laduje na plecaku, ktory mialem z przodu. Okazuje sie, ze przy hamowaniu opuscil sie podnozek, ktory zahaczyl o kamienie. My jestesmy cali, w motorze urwal sie hamulec. W dalsza droge ruszamy wiec bez hamulca, uzywajac podeszew. Dojezdzamy do Sanghi i dalej na piechote. Wychodzimy na szczyt klifu i widok jest zniewalajacy. Malutkie domki przyklejone do skaly i ogromna przestrzen dokola. Nocleg w Banani pod wiszaca skala, na kolacje pulpa z prosa w sosie z lisci baobabu. Dziwne zwielokratniajace echo, placz dziecka brzmi jak zawodzenie grupy placzek. Zamawiam zupe, nie jest to typowe zamowienie, po jakichs trzech godzinach dostaje calkiem niezla cebulowa. Seck ma duzy szacunek do "polish zupa", ktora poczestowali go jacys oszczedni polscy turysci. Gdyby mial duzo pieniedzy, toby jadl tylko to.

Dzien trekingu w kraju Dogonow zaczyna sie z pianiem kogutow, potem sniadanie i dwie-trzy godziny marszu, potem caly dzien na macie i pod wieczor znowu kawalek do przejscia. W ciagu dnia gramy w karty albo w bantumi. Pijemy piwo z prosa, bardzo lekkie i orzezwiajace, dziala nasennie. Probuje tez owocow baobabu i tamaryndowca, sa slodko-kwasne.

Dogonskie powitanie to wymiana okolo 10 zdan typu jak sie masz, jak zdrowie, jak rodzina, trzeba to odbebnic z kazdym. Jesli spotykamy grupe, cala grupa odpowiada chorem. Gadamy o Tuaregach, Seck zwierza sie, ze gdyby zostal prezydentem, toby wszystkich wystrzelal, poniewaz zabili wielu czarnych.

Drugiego dnia dochodzimy do Youga - wioski pieknie polozonej na szczycie klifu. Czesc ludzi mieszka w domach Telemow, czyli poprzednikow Dogonow sprzed setek lat. Wchodzimy do domu, mloda dziewczyna gotuje obiad dla rodziny. Matka jest w specjalnym domu, gdzie udaja sie wszystkie kobiety, kiedy maja okres. Dogonowie maja bogata tradycje i wyjatkowe wierzenia. Z ksztaltu mrowiska wywnioskowali, ze ziemia jest okragla i kreci sie wokol wlasnej osi.

3 komentarze:

  1. A co z Psią Gwiazdą? Mają jakieś obrzędy z nią związane?
    Następna wyprawa to Paryż-Dakar? Mam nadzieję, że kolano nie ucierpiało

    OdpowiedzUsuń
  2. Wnioskuje z ksztaltu Twoich opowiesci, ze Ci sie tam podoba. Ha!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...