wtorek, 24 marca 2009

Fouta Djalon

W Mali-ville zostaje na trzy noce, robie dwie wycieczki na dwa miejscowe szczyty - Mount Loura i Mount Lansa. Piekne widoki, upal, wokol zywej duszy. Wizyta w budce centrum turystycznego - jestem drugm polakiem w hisrtorii ksiegi pamiatkowej. Drugi szczyt dosc wymagajacy - preprawa przez busz z przewodnikiem, nq gorze usypisko kamieni - to grob bialego, ktory tu wszedl i juz nie zszedl. Po drodze zaproszenie na herbate do wioski. Cisza i spokoj. Od tygodnia bez lustra, bez zasiegu komorki i bez komputera - swietne uczucie.

19/03 Ruszam dalej do Dalaby - tez w pieknym regionie Fouta Djalon, ale nizej i bliej stolicy. Peugeot taxi, ktory w Senegalu miesci 7 osob, tu zabiera minimum 9, a w praktyce razem ze mna jedzie 14 osob (11 w srodku i 3 na dachu). Po drodze kilka razy sie przegrzewa, w koncu psuje sie cos wiekszego. Kierowca lapie stopa i rusza do wioski opodal po czesci. Wieczorem w Dalabie spotykam pare Francuzow, ktorzy podruzuja wlasna terenowka, maja lozko na dachu i sloneczny prysznic czyli zbiornik, ktory grzeje sie po drodze. Polecaja Benin i Mali, ich podroz jest obliczona na 5 miesiecy. Maja okolo piecdziesiatki, maz jest bardzo podekscytowany jak opowiada przygody- jak przeprawiali samochod na dwoch pirogach - zona chyba ma dosc tej wyprawy.

Nastepnego dnia spacer do Pont de Dieu - formacji skalnej, po drodwe kopalnie piasku, laski bambusowe i drzewa piniowe. Towarzyszy mi okolo dwudziestu chlopaczkow, ktorzy chca kase, potem chca wiecej kasy, w koncu chca samochod. Dalaba to dawne sanatorium, pieknie polozone wsrod zielonych wzgorz.

Kolejny dzien to wycieczka do wodospadu - trzygodziny marsz w upale w jedna strone, ostre zejscie w dol rzeki i rzeczywiscie piekny, 30metrowy wodospad. Powrot juz bez wody, ledwo dochodze do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...